środa, 3 kwietnia 2013

True love?

Powracam do notki, którą napisałem w zeszłym roku. Zarówno do notki jak i do zdjęć, które na pewno pojawi się jeszcze niejedno z tej sesji zdjęciowej,  mam wielki sentyment, gdyż ten wpis po części nawiązuje do mojego życia, do mojej przeszłości.


Jakże trudno zapomnieć dzień, w którym raz pierwszy Cię ujrzałem. Gdy oczy Twe niebieskie, przepełnione mocą niebiańskiego dobra ku mych powiodły, poczułem jak krew we mnie płonie, płonie niczym żywy ogień. 
Im większa była bliskość Twego ciała, tym wydawałaś mi się jeszcze bardziej piękna. Kobieta, nie! To anioł - piękniejszy niż wschód oraz zachód słońca,             który tak bardzo kochaliśmy wspólnie podziwiać, piękniejsza niż jasno świecąca Wenus, która objawiała się razy wiele tuż nad linią horyzontu, nad błękitną wodą. 
 Nie zapomnę jak bardzo kochałem patrzeć jak niesfornie odgarniasz swój kosmyk włosów, który tak płynnie tańczył w parze z oddechem nieba na Twym ramieniu, na Twój uśmiech odsłaniający niewielką przerwę pomiędzy zębami, na uśmiech który niejednokrotnie wyrażał więcej niż tysiące słow. Na uśmiech który...                - Ach kochałem!
 Nagle wszystko zajaśniało. Świat nabrał barw, ziemia ponownie zaczęła się rozwijać. Z dniem każdym, każde zapomniane już słowo smutku, radości,                  czy też i złości zapełniało nasz życiorys. Z ust naszych wylewały się słowa piękne, prawdziwe, pełne miłości, dzięki którym byliśmy w stanie budować wierzowce, budować naszą wspólną, pełną szczęścia przyszłość. Dzięki miłości widzieliśmy wszystko w fałszywym świetle, w cudownym, miękkim świetle. 
Wskazówki zegara biegły niepojęcie jedna za drugą po srebrzysto-białej tarczy życia. Nasze osobowości ulegały ciągłej modyfikacji, dążąc do nikąd,                       z dnia na dzień zbliżając się do końca. W minucie każdej słowa me traciły sens, gubiąc się w tłumie słów twych kochanków,                                                        a ciało Twe stawało się coraz bardziej piękniejsze, jeszcze bardziej pożądane, lecz dla mnie jeszcze bardziej niedostępne.
Tworząca się wewnątrz Twej niegdyś nieskazitelnie czystej duszy iska lodu, spowodowała że odeszłaś. Odeszłaś, pozostawiając tylko pustkę                                 i marne wspomnienia.
 Dziś próbując zniszczyć swe smutki, siedzę i wypełniam me płuca dymem nikotynowym, duszę się! Trując nikotyną swe płuca robię to z  myślą o Tobie,                    o nas, z myślą o lepszym świecie.
Zamknięty w czterech ścianach niczym czarny kruk, który nie może swobodnie poruszać się w klatce swego życia, odizolowując się od szarej rzeczywistości, niszcząc tym samym swoją przyszłości - segreguję swe myśli, upiększam swą dusze.
Każdy słowo, każdy gest, pocałunek ust Twych, zapadło w sen przeszły. Chwiejąc się na wszelkie strony, gardzę już obojętnością, gardzę już tęsknotą. Przypływy złych wspomnień powodują, że staram się uciekać, bronie się, atakuję, lecz nadal jestem za słaby.  
Uciekające uczucia, które rozwijają się po duszy szepczą mi, że... 


Miłość ROZKWITA owijając się między naszymi organizmami, 
Miłość SCHNIE niczym bukiet róż, który wręczyłem Ci ostatniej nocy.
Miłość UMIERA, tak jak ja umieram bez Ciebie. 








W weekend napiszę dla Was coś nowego, coś czego jeszcze nigdzie nie publikowałem. 

Was natomiast proszę o pytania, a także opinie w komentarzach bądź drogą mailową. Może jest coś konkretnego, co chcielibyście zobaczyć u mnie w notce? Jakieś propozycje, a może zastrzeżenia? 


1 komentarz:

  1. fantastyczne zdjęcia! ostatnie jest wręcz idealne. na prawde dobra robota! :)

    OdpowiedzUsuń